Wiosenne zachwyty ogrodem

Na Wielkanoc słońce ogrzało ogród, rozkwitły ciemierniki białe i kolorowe, fiołki pachnące i inne, mniej znane, ale piękne, magnolia, sasanka i różnokształtne i różnobarwne żonkile. Kiedy wiatr powieje poruszają się, pochylają, ich zapach przyciąga. Rosną w różnych miejscach ogrodu, ale najwięcej w zakątku wśród klonów, gdzie jesienią posadziły cebulki tulipanów i żonkili uczniowie ze szkoły przy ulicy Spadochroniarzy.

William Wordsworth, angielski poeta, prekursor romantyzmu w literaturze brytyjskiej,  „poeta jezior” tak opisuje swoje wędrówki na brzegiem jeziora czy stawu i żonkile.

 Żonkile

 Sam wędrowałem, jak obłoczek
Często sam płynie przez przestworza,
Gdy nagle widok mnie zaskoczył
Złotych żonkili tłumu, morza;
Od wód jeziora aż po drzewa

Tańczyły – wiatr im w takt powiewał.

Doprawdy, był to widok miły:
Jak Drogi Mlecznej pasek biały,
Linę bez końca utworzyły
Na brzeg zatoki długą cały:
Dziesięć tysięcy w rytm miarowy
Wznosiło z wdziękiem złote głowy.

Tańczył też zastęp fal, niestety,
Nie tak wesoło, jak żonkile:
Lecz nie zmartwiło to poety,
I tak radości doznał tyle:
Nie odrywałem od nich oka;
Dziś wiem, jak cenny był to pokaz:

Bo często, leżąc w gabinecie,
Gdy melancholia przy mnie gości,
Wspominam sobie owo kwiecie,
I jest to szczęście samotności,
Wtedy, radością wypełnione,
Tańczy me serce, a z nim – one!

William Wordsworth
przełożył Maciej Froński

Zdjęcia z archiwum Elżbiety Kuty