POŻEGNANIE MARII CHMIELEWSKIEJ

2 Maja 2020 r. zmarła śp. Maria Chmielewska

Żegnamy śp. Marię Chmielewską, naszą miłą sąsiadkę z Domu Zasłużonego Kombatanta,  gdzie mieszkała przez wiele lat. Pamiętam, że pierwsze lata były dla Niej trudne. Nie mogła się przyzwyczaić do małego mieszkania, do obcych ludzi, nieznanej okolicy, braku ogródka działkowego, który uprawiała, braku rodziny, z którą mieszkała w dużym mieszkaniu w Nowej Hucie. Ale w pobliżu, na ulicy Fiołkowej mieszkała Jej siostra ze swoją rodziną. Nie wiem czy przyzwyczaiła się do nowej rzeczywistości, ale z balkonu swojego małego mieszkania na drugim piętrze podziwiała nasz ogród w różnych porach roku.

Kiedy była sprawna spacerowała po jego ścieżkach, kiedy zaczęły się problemy zdrowotne siadała na ławeczce w towarzystwie wnuczki Anny. Potem żyła już w swoim świecie, we wspomnieniach rodziców, dzieciństwa, wiejskich klimatów, szkoły, dorosłego życia, dzieci. Życie Jej nie było łatwe, przedwczesna śmierć męża i córki, potem siostry były dla niej traumatycznymi przeżyciami.

Dla mnie była bardzo bliską osobą, pomagała mi w ciężkich latach choroby mojej śp. Mamy Jadwigi, a po śmierci Mamy wspierała mnie, a ja mówiłam „Pani Marysiu teraz Pani jest jak moja mama”, piłyśmy kawę i opowieściom, głównie wspomnieniom, nie było końca. Kiedy zaczęły się klopoty z pamięcią, pamiętała i wspomniała moją Mamę: „pani Jadzia bardzo mi pomogła, wiele mnie nauczyła, była mądrą kobietą”.

Całą noc paliło się w jej mieszkaniu światło. Czego się bała? Wieczorem lub w nocy kiedy wychodziłam z pieskami na ostatni spacer, patrzyłam w te okna pytając w myślach co Pani Marysia robi, czy śpi, wspomina, chodzi po mieszkaniu?

Kiedy, kilka miesięcy temu, znalazła się w domu opieki, odwiedzałam Ją razem z Panią Marysią Rezač, sąsiadką z I-go piętra. Nie wiem czy nas poznawała, ale śpiewała stare piosenki (np.: „Jesienne róże”), pamiętała pieśni religijne i modlitwy, modliłyśmy się razem. Tak mijały spotkania z Nią. Miałam nadzieję, że uda się pokazać Jej, jeszcze raz, nasz ogród, lub że chociaż na wózku wywiozę Ją do ogródka otaczającego dom pomocy.

Zmarła w czasie epidemii. Wierzę, że nie była osamotniona w ostatnich chwilach swojego ziemskiego życia. Zmarła w przeddzień Święta Matki Boskiej Królowej Polski, której ramiona podtrzymują wszystkich potrzebujących.

Z wielkim żalem i bólem żegnamy kolejnego mieszkańca DZK, naszą Panią Marysię.

W naszym ogrodzie pamięci
przekwitły fiołki, tulipany i żonkile
deszcz pozamykał kwiaty jabłoni
bzy rozwinęły kwiatostany
na gałęziach tulipanowca zawisły małe liry
okna mieszkania Pani Marysi zostaną ciemne 

„Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą….”
Zostaną o Niej wspomnienia i lilia nazwana Jej imieniem.

 Elżbieta Kuta

Zdjęcie z archiwum E. Kuty; na zdjęciu Maria Chmielewska, Jadwiga Kuta (na wózku), suczka Viola