W słoneczny, upalny dzień 14 sierpnia 2023 roku pożegnaliśmy na cmentarzu Rakowickim w Krakowie śp. Zbigniewa Stokłosę, syna Marii Szachowskiej, naszej sąsiadki z Domu Zasłużonego Kombatanta. Mieszkał ze swoją mamą 12 lat, był Jej pomocny, a ona przy nim czuła się bezpieczna i spokojna o swoją starość przy jego boku i pod Jego opieką.
Los poprzestawiał drogowskazy. Matka żegnała jedynego syna. To Ona była przy nim codziennie, towarzyszyła Mu do końca – matka przy łożu szpitalnym umierającego syna. Można powiedzieć, że miał to szczęście, że byli przy nim najbliżsi matka, synowie, krewni, czuł ich miłość i przywiązanie, ale najważniejsza była Matka – przy niej czuł się spokojny, chciał aby nie odchodziła. A Ona – Matka – siedziała przy szpitalnym łóżku swojego umierającego syna i nie wierzyła, że się z nim musi pożegnać. A Ona – Matka – karmiła codziennie rano, prawie o świcie, Jego ukochane ptaszki, które hodował na balkonie. Były na początku dwa ptaszki, ale pojawiły się 4 jajeczka i On je hołubił, własnym oddechem ogrzewał i wykluły się 4 ptaszki i było już ich 6 „gadających”, śpiewających, czekających na Niego codziennie rano, o świcie. I On pytał Matki o te ptaszki, kiedy przychodziła do szpitala. I Ona – Matka – mówiła „nie martw się, ptaszki czują się dobrze, dbam o nie”. I Ona – Matka – codziennie wieczorem, po powrocie ze szpitala odmawiała różaniec włączając się w tok modlitewny TVTrwam. Trwała w modlitwie, miała nadzieję, zbierała siły, aby każdego dnia, mimo zmęczenia, być przy swoim synu. Swoim jedynym synu.
Brak słów pocieszenia, niemożność ukojenia bólu po tak wielkiej stracie.
Jest taki fragment w eseju „Dwie Drogi” Barbary Komorowskiej, który niesie nadzieję:
„..A tam na progu Wieczności, sam Bóg na Ciebie czeka. Aby zaprosić Cię na długi spacer i porozmawiać o wszystkim i wytłumaczyć dlaczego musiało być tak, a nie inaczej. Czy wiesz jaki szczęśliwy musi być człowiek, którego sam Bóg na spacer zaprosił.”
Tekst i zdjęcia Elżbieta Kuta, wykorzystane fragmenty mowy pożegnalnej wygłoszonej przez Andrzeja Komorowskiego w czasie pogrzebu, w kaplicy cmentarnej po mszy św. żałobnej.