Pożegnanie Pana Edwarda Hausera Nie doczekał złotej jesieni i „babiego lata”, listopadowych słot, Bożego Narodzenia i śniegu, kolejnej wiosny i lata. Nie doczekał. Czy o tym marzył? Czy czekał na zmieniające się pory roku w ogrodzie? Pochylony, ze spuszczoną głową, powolnymi krokami okrążał dom prowadząc na smyczy jamniczkę Kaję. Wieczorami i w nocy żarzący się papieros i smuga dymu wskazywały miejsce w ogrodzie gdzie się zatrzymywał na życzenie ulubionej suczki, która węszyła ślady kretów i jeży, kopała dołki, biegała za wiewiórkami. Obserwował z balkonu harcujące na trawie zające o świcie…