Po ścieżkach nie biega już bielutka Kaja

Kaja, nasza mała Kajusia jak wołała na nią Małgosia, wybiegła z domu, z ogrodu z objęć Małgosi w majowy poranek. Były nierozłączne. O każdej porze roku można było spotkać je spacerujące po ścieżkach naszego ogrodu. Kiedyś widywałam je często na terenie dawnego lotniska, gdzie lubiły obie spacerować, bo Kaja miała tam spotkania ze swoimi przyjaciółmi, a Małgosia odbywała pogawędki ze znajomymi opiekunami piesków.

Żegnamy naszych sąsiadów, bo odchodzą, żegnamy zaprzyjaźnione pieski. Bo życie tutaj jest splecione: ludzie – dom – zwierzęta – ogród. Każde pożegnanie jest zakończeniem pewnego okresu, zamkniętego we wspomnieniach nas wszystkich.

Kaja dożyła sędziwego wieku, miała 15 lat. Niespodziewana i nagła choroba zabierała jej siły zbyt szybko, nie pozostawiając nadziei, chociaż nadzieję mieliśmy wszyscy. Doczekała jesieni życia, a odeszła w pełnym rozkwicie wiosny. Zwiodła nas swoją dobrą formą i radosnym merdaniem ogonka, czy zebrała siły aby przekroczyć próg życia i śmierci?

Kwitły bzy, grzało słońce, wysokie trawy, mlecze, stokrotki i niezapominajki tworzyły tło obrazu, który zapamiętałam. Kaja biega, jest chudziutka, ale wesoła, pomyka to tu, to tam, wita się ze mną, z Panią Anią,  z Katjią, z Misią nawet z Neską, która na nią nie szczeka. Wącha powoli rozkwitające konwalie, skubie trawę, wchłania zapachy ogrodu. I nasza radość. Będzie dobrze. To było późne wiosenne popołudnie. Czy chciała „zabrać ze sobą” ten świat, szczęśliwy świat w którym żyła tyle lat obok ukochanej, opiekuńczej Małgosi?

A potem nadszedł ranek i rozstanie, o którym tylko wie Małgosia.

„…Nie zsyłajmy deszczu naszych łez na ścieżki, po których teraz biegają…” Kaja nie jest sama, wybiegła po nią z pewnością Viola, Bonduś, Tito i zaprowadziły ją na piękne łąki niebieskiego Raju.

Dla Małgosi i Kaji. Elżbieta Kuta, maj 2023